Diamenty to gwiazdy popkultury

Obsadza się je w głównych rolach, ich imionami tytułuje się piosenki. Diamenty to prawdziwe gwiazdy popkultury.

Gala rozdania Oscarów, rok 2019. Polacy zaciskają kciuki za najnowszy film Pawła Pawlikowskiego, krytycy emocjonują się starciem „Romy” i „Green Booka”, a show kradnie piosenkarka Lady Gaga, która co prawda tylko otarła się o Oscara za rolę w filmie „Narodziny gwiazdy”, ale podczas uroczystości razem z Bradleyem Cooperem brawurowo zaśpiewała utwór z filmu „Shallow”. 

Uwagę wszystkich przykuł jeszcze jeden ważny szczegół, Gaga pojawiła się na gali w kreacji Alexandra McQueena, która tej nocy grała rolę drugoplanową. Na pierwszym planie rządził niepodzielnie diament wart, jak oszacowano 30 milionów dolarów. Gaga kocha diamenty, a o „diamentowym sercu” napisała nawet piosenkę. Za to drogocenny kamień, który zabrała ze sobą na galę ma wspaniałą historię z filmem w tle.

 

The Tiffany Yellow słynny 182-karatowy fantazyjny żółty diament,

„The Tiffany Yellow” słynny 182-karatowy fantazyjny żółty diament, który oprawiono w broszkę zaprojektowaną przez Jean’a Schlumberger’a. Ten sam kamień zawisł na szyi Lady Gagi podczas  gali Oscarów w Los Angeles (2019).

„Mężczyzn diament obdarza zdolnością koncentracji, twórcom daje możność szczęśliwego realizowania natchnień i planów, gdyż przynosi też radość, a tym, którzy potrzebują więcej siły i odwagi – pozwala zwyciężać nieprzyjaciół” – tak mniej więcej można by przetłumaczyć fragment greckiego utworu poświęconego magicznym mocom diamentów. Grecy diamenty nazywali „adamas” czyli „niezłomne”. I choć widzieli w nich magiczną moc, to w mitologii znaleźli dla nich dość osobliwe miejsce. Zeus karząc krnąbrnych mieszkańców Krety za nieposłuszeństwo zamienił ich w diamenty. Tyle ze starożytności.

Marilyn u Tiffany'ego

Diamenty gwiazdami popkultury, stały się dopiero w XX wieku, a nikt nie wprowadziłby na scenę diamentów z takim wdziękiem jak robiła to Marilyn Monroe. Chociaż o aktorce mówiło się, że wieczorami najlepiej czuje się ubrana w dwie krople perfum Chanel No 5, to sama przecież śpiewała, że „Diamenty są najlepszym przyjacielem dziewczyny”. Autorzy piosenki Jule Styne i Leo Robin napisali te słowa dla innej wokalistki, ale to dopiero wersja Monroe zaśpiewana w filmie „Mężczyźni wolą blondynki” przeszła do historii. Monroe jako filmowa Lorelei Lee oszałamiała suknią, sznurem pereł na szyi i tiarą utkaną diamentami. A jakie to diamenty? Wiemy to z tekstu piosenki, bo Marilyn wymienia jednym tchem listę swoich ulubionych jubilerów „Tiffany’s, Cartier, Blackstar, Frost, Ghoram”.

Marka Tiffany nie pojawia się tu przypadkowo. W końcu Charles Lewis Tiffany, który szczęśliwie przeżył niemal cały XIX przeszedł do historii jako pionier i wirtuoz sztuki jubilerskiej. Wszystko zaczęło się w 1837, gdy od ojca otrzymał zawrotną jak na owe czasy sumę 1000 dolarów na własny biznes. Pieniądze zabrał do Nowego Jorku – to tam otworzył swój pierwszy sklep. Przedsiębiorca handlował porcelaną i zegarkami, ale fortunę przyniosła mu dopiero inwestycja w biznes jubilerski. 
Na diamentach, które opracowywał z sobie tylko znanym kunsztem, dorobił się kroci, olbrzymiego domu sklepu przy Piątej Alei w samym sercu Manhattanu. To właśnie tam zapukała Holly Golightly bohaterka opowiadania napisanego w latach 50 przez wschodzącą gwiazdę literatury Trumana Capote. Historia napisana na zlecenie czasopisma „Esquire” nosiła oczywiście tytuł „Śniadanie u Tiffany’ego”. Kokietkę Holly w filmowej adaptacji zagrała Audrey Hepburn. I to ona promując film na fotosach z 1962 roku miała na sobie „The Tiffany Yellow” słynny 182-karatowy fantazyjny żółty diament, który oprawiono w broszkę zaprojektowaną przez Jean’a Schlumberger’a.

Niebieskie „Serce Oceanu”

Gaga i Hepburn nie są same na filmowej liście z diamentem w koronie. „Różowa Pantera”, której poszukiwał gapowaty inspektor Clouseau była niczym innym, jak pokaźnym diamentem. Komedia Charlesa Crichtona „Rybka zwana Wandą” zaczyna się od kradzieży drogocennego diamentu, ale prawdziwym filmowym skarbem stał się niebieski diament “The Heart Of The Ocean”. Kojarzą go ci, którzy pamiętają scenę z filmu „Titanic”, w której młody Jack Dawson, grany przez Leonardo Di Caprio szkicuje Rose (Kate Winslet). Winslet ma na sobie tylko przepiękny, olbrzymi diament na złotym łańcuszku. Specjaliści od drogocennych kamieni dodają, że tak naprawdę “The Heart Of The Ocean” nigdy nie istniał. Jest tylko wariacją na temat dwóch niebieskich diamentów fantazyjnych „The Heart of Eternity” oraz jednego z najsłynniejszych diamentów na świecie „The Hope”. Jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda oryginał, wybierzcie się do Smithsonian Institution w Waszyngtonie. Tam „The Hope” i innym diamentom poświęcono kilkadziesiąt gablot muzealnych.

Kadr z filmu "Diamenty są wieczne"

„Diamenty są wieczne” do dziś wymieniane są wśród najlepszych filmów bondowskiej serii.

Diament trafił wreszcie do kultowej serii filmów o przygodach agenta Jamesa Bonda. Zajął tam zresztą zaszczytne, bo tytułowe miejsce. W filmie „Diamenty są wieczne” grany przez Seana Connery’ego Agent Jej Królewskiej Mości musi odnaleźć skradzione południowoafrykańskie diamenty. Superagent odkrywa, że za szwindlem stoi Ernst Blofeld, któremu kamienie są niezbędne do diabelskiego planu. Blofeld buduje gigantyczny laserowy generator krążący po orbicie okołoziemskiej, kamienie mają wzmocnić jego działanie. „Diamenty są wieczne” do dziś wymieniane są wśród najlepszych filmów bondowskiej serii, a w diamentowych bojach agentowi 007 jak zawsze towarzyszyła kobieta i chyba nikogo nie dziwi, że tym razem nazywała się Tiffany, Tiffany Case.

Lśnij jak diament

Chociaż w tekstach piosenek próżno szukać „Pumpkin Diamond”, „Cullinana” czy „Orlova” to blask diamentów lśni na listach przebojów. „Shine bright like a diamond” śpiewają razem z wokalistką Rihanną tłumy. Przebój „Diamonds” podbił listy przebojów w 2012 roku, a Barbadosce chyba serio marzą się diamenty, w końcu jej partnerem jest Hassan Jameel saudyjski multimiliarder, któremu ceny nawet najdroższych diamentów są niestraszne. O diamentach śpiewają też Lady Gaga, Charlie XCX, Kylie Minogue i oczywiście The Beatles w piosence „Lucy in the Sky with Diamonds”, ale to przecież zupełnie inne diamenty.